Translate

czwartek, 30 stycznia 2014

Tusal 2014- prezentacja 2 ,styczeń.

Cały dzień  myślałam o tym, że dziś mam napisać posta tusalowego i jakoś tak czas uciekał, że zapadła nocka a zdjęć mojego słoika jak nie było tak nie ma , światło marniutkie  i całkowity brak inwencji. Jednak przyrzekłam sobie, że będę obowiązkowa wyjęłam słoik postawiłam go na podłodze i zaczęłam kombinować jak zrobić zdjęcia aby było coś widać. Nagle moim słoikiem bardzo zainteresował się nasz kot Alik, jego fascynacja była tak duża, że mało brakowało a nie było by zdjęć bo słoika  też by nie było. Ja zamiast robić zdjęcia musiałam ratować słoik przed zagładą. Całe to zamieszanie podsunęło mi pomysł aby wykorzystać mruczka do prezentacji słoika. Światło marniutkie ale może przez obecność mojego kocura leniwca zdjęcia będą ciekawsze.
 A oto mój słoik i kot rozrabiaka - smacznie śpi i udaje niewinnego.


A teraz już sam słoik i jego zawartość jeszcze niewiele w tym słoiczku ale ponieważ pochłonął mnie decouopage nie było co wrzucać do słoika. Dlatego na razie w nim biało , czerwono biało bo resztki z abażura i koronek które powstają jako dekoracja szafek, czerwono bo ozdabiałam słoik. Ale na pewno zrobi się w nim bardziej kolorowo bo pomysłów mam całą masę tylko czasu brak.


A na koniec śpioch Alik .

 I to tyle na dziś. Pozdrawiam  Wszystkich odwiedzających , wszystkie uczestniczki Tusalowej zabawy oraz jej organizatorkę. Mam nadzieję, że wytrwam w postanowieniu obowiązkowości i nie zapomnę o żadnym Tusalowym poście.

wtorek, 28 stycznia 2014

To już miesiąc.

Dokładnie miesiąc temu powstał ten blog. W tym czasie odwiedziliście mnie ponad 600 razy nie wiem czy to dużo czy mało, ale nie o liczby tu chodzi. Dziękuję wszystkim za odwiedzenie mojego bloga i za wszystkie miłe słowa którymi mnie obdarzyliście. Długo zabierałam się za stworzenie swojego bloga ale zawsze odkładałam to na później tłumacząc sama sobie, że brak mi czasu , że nie ma sensu itp. Po miesiącu wiem, że było warto . Powoli odnajduję się w tym świecie, świecie pełnym fantastycznych ludzi o nietuzinkowych zainteresowaniach i umiejętnością które często wprawiają mnie w zachwyt. Obecność w tym świecie pozwala na nauczenie się wielu rzeczy i czerpanie satysfakcji z  własnej pracy. I to chyba tyle .Jeszcze raz wszystkim dziękuję.

A teraz z innej beczki we wczorajszym poście obiecałam, że pokażę coś  nowego  , coś z czego jestem bardzo dumna - bo nareszcie  nabrało tzw. mocy urzędowej. Tak naprawdę to praca mojego męża ale jestem bardzo dumna bo po 8 latach od zakupu szafki nareszcie stanęły w mojej sypialni. Szafki były w stanie gorszym niż zły niestety dysponuję zdjęciem już wyczyszczonych i pozbawionych lokatorów mebelków. Bardzo żałuję, że nie zrobiłam zdjęć ich pierwotnego stanu ale niestety nie zdążyłam bo mąż mnie po prostu zaskoczył. Wyobraźcie sobie po 8 latach leżakowania i oczekiwania na swój dzień ujrzałam szafki  wyczyszczone i przygotowane do dalszych prac w moim korytarzu. Chyba moje robótki natchnęły moją drugą połówkę do działania. I dzięki całej tej operacji jestem  szczęśliwą posiadaczką szafek nocny w sypialni. Szafki zyskały nowe półki oraz zostały wymienione tyły szafek bo bardzo smakowały kornikom i niestety po ich biesiadowaniu niewiele zostało.
A tak wyglądały po wyczyszczeniu.

Niestety mam zdjęcie tylko jednej w tym stanie.

A tu już  obydwie po renowacji.


Może to nie szczyt profesjonalizmu konserwatorskiego ale mnie bardzo cieszy - a szafki zamiast wylądować w czyimś piecu stoją w moim domu. Miałam wielką ochotę zrobić je w stylu shabby chic  ale niestety moja sypialnia jest w całkowicie innym stylu i odpuściłam sobie dlatego trafiły w ręce mojego męża. I już nie nudzę to tyle na dziś. Pozdrawiam wszystkich serdecznie.

poniedziałek, 27 stycznia 2014

Prawidła,kasetka i inne dłubanki.

Jakoś zima nastraja mnie do pracy i każdą wolną chwilę przeznaczam na moje dłubanki, Obecnie trwaja prace nad większą rzeczą  styl i metody mojego męża wkrótce Wam pokażę co było i co powstało. Jednak tak przy okazji ja szlifuję swoja technikę decoupage i ostatnio powstało  kilka rzeczy. Następnych kilka na ukończeniu. A oto prawidła i inne moje wytworki.
                         
 Prawidła


Kasetka metalowa


Solniczka


Paterka drewniana.

I to by było tyle na dziś. Wszystkim odwiedzającym dziękuję za to , że są i za wszystkie miłe słowa.

środa, 22 stycznia 2014

Maszyna po głębokim liftingu.

Jakiś czas temu mój mąż podarował mi starą maszynę do szycia .Większość ludzi nazwałaby ją starym gratem. Mnie prezent uszczęśliwił. Maszyna była mieszkaniem całej rzeszy pająków a walizka w której była schowana to drewniana skrzynka  obraz nędzy i rozpaczy. Widząc mój prezent  podskoczyłam ze szczęścia bo posiadanie starej maszyny było moim marzeniem. Dodatkowo ta maszyna i walizka dawały duże pole do popisu przy jej renowacji a to cieszyło mnie równie bardzo jak sama maszyna. Transfer to technika która bardzo mi się podoba ale jakoś nie mogłam sobie z nią poradzić . Szukając inspiracji natrafiłam na bloga http://malowanykokon.blogspot.com/ i zbiór grafik Lilli oczarował mnie więc skorzystałam i zmierzyłam się z transferem odnawiając maszynę. A oto efekt mojej pierwszej pracy z techniką transferu.Maszyna dumnie stoi w moim holu.

A oto i bohaterka tego posta.




czwartek, 16 stycznia 2014

Moje szmacianki.

Dziś przedstawię Wam moje szmacianki. Odkurzyłam moją wiekową maszynę do szycia  i  powstały dwie szmaciane maskotki Anielica Zosia i Królik Jaś . Oto one.

Anielica Zosia.

Królik Jaś


I  razem


Taka to moja parka-  moje pierwsze szmaciane maskotki. Oceńcie sami.

niedziela, 12 stycznia 2014

Lampa zmiana oblicza.

W szary ponury wieczór postanowiłam pokazać coś co sprawia, że takie wieczory są jaśniejsze. Gdzieś kiedyś kupiłam lampę której abażur nadawał się tylko do wyrzucenia. Lampa wylądowała w składowisku przedmiotów pt. Przydasie  i dzielnie tam leżakowała. W ferworze świątecznych porządków ujrzała światło dzienne i powstał problem co z nią zrobić.  Na początku paskudny abażur wylądował w koszu na śmiecie  ale nie  cały zostawiłam metalowy szkielet. Następnie była burza pomysłów co dalej , zwyciężyło szydełko i biały kordonek . Efekt widać na zdjęciu. Zaletą tej lampki jest to  ,że jasno świeci a szydełkowy abażur powoduje , że jest niebanalna. Oceńcie sami.

A oto i lampka i jej nowe oblicze.


czwartek, 9 stycznia 2014

Herbaciarka.

Zima a jednak jej jeszcze nie ma. Myślę, że jednak da nam się jeszcze w  tym roku we znaki. I tak myśląc o zimie i spędzając długie zimowe wieczory z kubkiem gorącej herbaty - doszłam do wniosku ,że straszny bałagan w tych moich herbatkach. Postanowiłam to zmienić .Kupiłam drewnianą herbaciarkę i przez długi czas nie mogłam się zdecydować co dalej . Ostatnio wpadł mi w ręce fajny obrazek  i pomyślałam, że na herbaciarce  nie koniecznie musi pisać TEA , niekoniecznie muszą być filiżanki lub owoce  i moja jest całkiem inna. Czy ładna trudno powiedzieć.  Pasuje do mojej kuchni i nareszcie wszystkie herbaty znalazły swoje miejsce. A oto bohaterka tego posta.



poniedziałek, 6 stycznia 2014

Drugie życie czyli krótka historia moich mebelków.

Ponieważ jestem tu bardzo krótko chciałabym wam pokazać kilka przedmiotów które w ostatnim czasie  zajęły trochę mojego czasu i dostały drugie życie. Teraz funkcjonują w moim domu i pomagają wprowadzić do niego troszeczkę nowego klimatu.Te dwa taborety były brązowe i bez wyrazu .Stały w mojej kuchni kilka lat. Stały ,stały od zawsze aż do czasu gdy zafascynował mnie styl shabby chic . Patrzyłam na wasze prace dziewczyny i wzdychałam z zachwytu i wtedy inaczej zobaczyłam moje taborety. Było trochę pracy, prób i błędów a  tak prezentuje się efekt końcowy.


I to właśnie moje taborety w nowej szacie.

I jeszcze jedna bohaterka tego posta. Od dłuższego czasu szukałam do łazienki mebelka na różne szpargałki a z racji tego , że nie lubię gotowców nie było to takie proste. Ponieważ uwielbiam pchle targi, bazarki i wszelkiego rodzaju miejsca gdzie można znaleźć ciekawe przedmioty, którejś soboty właśnie w takim miejscu zobaczyłam drewnianą komódkę po srogich przejściach ,udało mi się przekonać mojego męża , że zabieramy ją do domu. Przy pomocy  mojej drugiej połówki która zmagała się z szlifierką i innymi narzędziami aby komódka mogła dostać nowe życie wyszło mi  właśnie to.







Teraz dzielnie stoi w mojej łazience  .

piątek, 3 stycznia 2014

Choinka.

A to moja choinka. W tym roku aby ubrać tą zieloną pannę nici i szydełko mocno współpracowały ze sobą w okresie przedświątecznym. A oto efekt moich zmagań.

Styczniowy Tusal.

Oj nowy rok strasznie szybko biegnie o mało nie umknęła mi data nowiu. Troszeczkę się spóźniłam  a mój słoiczek całkiem puściutki i czeka na swój strój.  Początek roku zdominowały sprawy zawodowe i nie pozostawiły czasu na pasje ale mam nadzieję, że lada dzień to się zmieni. Pozdrawiam wszystkich cieplutko i życzę Wszystkiego Najlepszego w Nowym Roku.