Translate

poniedziałek, 1 grudnia 2014

Anioł i coś jeszcze.

U mnie nadal coś się dzieje. Coś stworzę, coś zepsuję, jednym słowem nie ma czasu na nudę. Ostatni tydzień bardziej upłynął pod znakiem coś zepsuję. Ostatnimi czasy prześladuje mnie pech worek się rozsypał i ciągle coś się w domu psuje lub kończy swój żywot, to pralka, to blender i cała masa innych rzeczy- czarnej serii nie ma końca. Tak jest też z moimi pracami to anioł zamiast pięknie stać w pierwszej wersji siedział niczym stary kapeć, to szkatułka która pochłonie chyba wszystkie moje nerwy- poprawiam ją 4 raz. Drzewko które miało stać i nabierać stabilności w zagipsowanej doniczce- rano leżało w potłuczonej doniczce a gips ozdobił moje płytki przy kominku- dziwnym trafem ślady małych 4 łapek ( oczywiście gipsowe) były w całym domu , więc winowajcę nietrudno było ustalić. Mój kiciuś zapewne pragnął oddać się jednemu z ulubionych zajęć- wspinaczka na drzewo, tyle tylko, że rozmiar drzewa był nie ten.Mimo tylu przeciwności udało się coś stworzyć. Przepraszam za zdjęcia - ale warunki do ich robienia fatalne.

A oto Anioł , który po kilku próbach nareszcie stanął i stoi twardo.

I drzewko po przejściach.

I jeszcze drzewko które wyrosło w babcinym imbryku


A na koniec 2 wianki.



Jeszcze kilka prac czeka na ostatni szlif.

Serdecznie wszystkim dziękuję za odwiedziny i wszystkie miłe słowa.
Serdecznie pozdrawiam



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz